Aktualności

Zabrała utarg z kasy bo szefowa za mało jej zapłaciła

Data publikacji 21.02.2018

55-latka stanęła pod zarzutem kradzieży pieniędzy w kwocie 1400 zł z kasy kiosku, w którym pracowała. Małgorzata K. tłumaczyła się, że szefowa zapłaciła jej za mało za pracę i dlatego się zdenerwowała, ale do kradzieży pieniędzy się nie przyznaje chociaż wszystko wskazuje tylko na nią. Od dnia kradzieży już nie pokazał się w pracy. Śródmiejscy policjanci zatrzymali ja krótko po zgłoszeniu przestępstwa. Teraz o dalszym losie nieuczciwej pracownicy zadecyduje sąd, który może ją skazać nawet na 5 lat więzienia.

Małgorzata K., która wyraziła swoją chęć pracy w jednym z kiosków na warszawskim Śródmieściu początkowo zapowiadała się dobrze. Na kilku metrach kwadratowych sprzedawała prasę i drobiazgi na zmianę z koleżanką. Podczas przekazywania stanowiska pracy gotówka w kasie zawsze się zgadzała. Po około 3 tygodniach 55-latka nagle zażądała wypłaty pieniędzy od swojej szefowej. Prosiła też o zaliczkę uzasadniając to nagłą sytuacją rodzinną. Kobieta wypłaciła jej pensję, ale nie zgodziła się na zaliczkę.

Niezadowolona pracownica następnego dnia nie przyszła do pracy. Właścicielkę powiadomiła sms-em, że rzuca pracę. Szybko się okazało czym była spowodowana jej nagła nieobecność. Pracodawczyni stwierdziła, że po zakończeniu zmiany Małgorzata K. nie zrobiła raportu fiskalnego na koniec dnia, a w kasie brakowało 1400 zł. Pokrzywdzona postanowiła zawiadomić o wszystkim śródmiejskich policjantów. Zebrane w tej sprawie dowody wskazywały jednoznacznie na 55-letnią mieszkankę Muranowa.

Kiedy w jej mieszkaniu pojawili się operacyjni kobieta tłumaczyła się, że zdenerwowała się faktem, iż szefowa wypłaciła jej o 200 zł mniej, dlatego nagle odeszła z pracy, ale nie przyznaje się do kradzieży. Podejrzana została zatrzymana w policyjnym areszcie, a następnie usłyszała zarzuty, za które sąd może ją skazać nawet na 5 lat pozbawienia wolności.

rk

Powrót na górę strony