Zgłaszając rozbój liczył na to, że firma pokryje jego straty wynikłe z innego przestępstwa
Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali mężczyznę podejrzanego o składanie fałszywych zeznań oraz powiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Adrian O. zgłaszając rozbój, do którego nie doszło sądził, że firma zwróci mu pieniądze, które tak naprawdę stracił zatrudniając nieuczciwego pracownika. Teraz za to, co zrobił 31-latkowi grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Wszystko zaczęło się od zgłoszenia rzekomego rozboju. Jego ofiarą miał paść 31-letni Adrian O., ajent jednego z kiosków. Mężczyzna zeznał wtedy, że wczesnym rankiem został napadnięty przez nieznanego mu mężczyznę, który zabrał z jego kiosku około 2000 złotych w gotówce, papierosy oraz bilety o wartości 2.500 złotych. Napastnik miał go zaskoczyc od tyłu, krzycząc "dawaj kasę" uderzyc, wepchnąc do kiosku i przewrócic na podłogę kiedy ten wnosił do niego gazety.
Przyjmujący zgłoszenie policjanci ze śródmiejskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu nabrali jednak podejrzeń, co do wiarygodności zeznań Adriana O.
Późniejsze ustalenia operacyjne oraz żmudna analiza nagrań monitoringu z miejsca, w którym miało dojść do przestępstwa potwierdziły przypuszczenia policjantów.
31-latek przyznał, że tak naprawdę nikt go nie napadł. Mężczyzna miał problemy z pracownikiem, który okradł go na kilkanaście tysięcy złotych. Nie mogąc wyegzekwować należności od nieuczciwego pracownika zamiast zgłosić sprawę policji postanowił zgłosić rozbój. Dla uwiarygodnienia tej historii 31-latek zabrał nawet do domu część rzekomo skradzionych biletów.
Adrian O. liczył na to, że firma, w której był ajentem jest ubezpieczona na wypadek takiego zdarzenia i że dzięki temu odzyska wszystkie utracone wcześniej pieniądze.
Za składanie fałszywych zeznań oraz powiadomienie o niepopełnionym przestępstwie 31-latkowi grozi teraz do 3 lat pozbawienia wolności.
rsz.