Tragiczny finał sprzeczki
Śródmiejscy policjanci zatrzymali mężczyznę podejrzanego o zabójstwo. Podczas libacji alkoholowej Stanisław B. pokłócił się z kompanem „od kieliszka”. Jak wynika ze wstępnych ustaleń procesowych i operacyjnych policjantów, 59-latek prawdopodobnie najpierw uderzył swoją ofiarę w twarz, a chwilę później zadał mu cios nożem. Za to przestępstwo kodeks karny przewiduje nie mniej niż 8 lat pozbawienia wolności, 25 lat lub nawet dożywocie.
Informacja o tym tragicznym w skutkach zdarzeniu dotarła do oficera dyżurnego policji Komendy Rejonowej Warszawa I w miniony piątek około 12:30. Policjanci pełniący służbę w pobliżu ulicy Nowolipie podjęli interwencję w stosunku do podejrzanie zachowującego się mężczyzny. Osoba ta na widok radiowozu nagłe zmieniła kierunek marszu.
Podczas rozmowy, kiedy policjanci dogonili już mężczyznę, ten był wyraźnie roztrzęsiony, nie potrafił podać swojego nazwiska, mylił je, za każdym razem podając inne. Policjanci postanowili więc pójść z nim do mieszkania, aby sprawdzić dokumenty. Po wejściu do jednego z pokoi policjanci natknęli się na ciało leżące na materacu na podłodze. Mężczyzna leżał w kałuży krwi, a w jego klatce piersiowej tkwił nóż. Wezwana na miejsce ekipa dochodzeniowo-śledcza rozpoczęła pracę zabezpieczając między innymi ujawnione ślady, a prokuratura wszczęła śledztwo.
Właściciel mieszkania stwierdził, że jak tylko się obudził i zobaczył, co się stało, chciał o wszystkim powiadomić policję, dlatego wyszedł z domu, ale kiedy zobaczył radiowóz przestraszył się konsekwencji i zrezygnował. Mężczyzna został zatrzymany. Z uwagi na stan upojenia alkoholowego nie był w stanie wyjaśnić, co dokładnie się stało w jego mieszkaniu podczas suto zakrapianej alkoholem imprezy.
Sprawą zabójstwa zajęli się policjanci ze śródmiejskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu. Niezmiernie istotne było jak najszybsze ustalenie tego, co dokładnie się wydarzyło, kiedy nastąpił zgon, kto jeszcze uczestniczył w libacji i przede wszystkim, kto zadał śmiertelny cios 44-latkowi. Jak wynika z relacji sąsiadów, całonocne, głośne spotkania mężczyzn i kobiet nadużywających alkoholu w tym mieszkaniu były normą. Biorąc więc pod uwagę specyficzne środowisko oraz liczbę osób, która „przewijała” się przez to właśnie mieszkanie, ustalenie tych wszystkich ważnych szczegółów było bardzo trudne.
Dzięki żmudnej pracy operacyjnej oraz ustaleniom procesowym już następnego dnia po ujawnieniu zwłok śródmiejscy policjanci wytypowali i zatrzymali kolejną osobę uczestniczącą w imprezie oraz mężczyznę podejrzewanego o popełnienie tego przestępstwa. Stanisław B. w rozmowie ze śledczymi przedstawił swoją wersję tego, co się wydarzyło w mieszkaniu przy ulicy Nowolipie oraz tego, w jaki sposób doszło do śmierci 44-latka. To, co powiedział 59-latek tylko częściowo zgodne jest z tym jak przebieg spotkania relacjonowali pozostali jego uczestnicy. Wszystko wskazuje na to, że zgon nastąpił już 11 grudnia, czyli 2 dni wcześniej zanim właściciel zorientował się, że w jego mieszkaniu jest trup.
Na podstawie zebranego materiału dowodowego wczoraj Stanisław B. usłyszał w prokuraturze zarzut zabójstwa. Za to przestępstwo kodeks karny przewiduje nie mniej niż 8 lat pozbawienia wolności, 25 lat lub nawet dożywocie. Dzisiaj sąd zadecyduje o jego dalszym losie.
rsz.
Film w formacie nieobsługiwanym przez odtwarzacz. Pobierz plik (format flv - rozmiar 3.9 MB)